Sunday, January 18, 2009

Im dalej w las tym wiecej drzew...

Walki z welna ciag dalszy...
Piekna ciemna, w kolorze cieplego brazu welna, jaka dostalam w prezencie razem z kolowrotkiem, okazala sie tak samo wspaniala w przedzeniu na jaka wygladala. Jest to welna z rasy owiec Jacob. Niemniej, inna zupelnie niz moje pierwsze poczatki, wymagala innego ustawienia kolowrotka, wcale nie chodzi o jego miejsce na podlodze, ani odleglosc od nogi do pedala (Ta deseczka w dawnej Polsce nazywała się człapiej). Chodzi o dopasowanie szybkosci skrecania welny oraz szybkosci jej nawijania na szpule. To, jak sie okazalo w praktyce, sa dwie najwazniejsze sprawy przy przedzeniu na kolowrotku. Louet S10 jaki posiadam to kolowrotek z jednym ciegnem (chyba wkleje pogladowy obrazek z nazwami, zeby kazdy wiedzial o czym mowa), oraz szkockim napieciem. W Polsce najbardziej popularne byly kolowrotki z podwojnym ciegnem, ich obsluga jest jednak znacznie trudniejsza niz jednociegniowego (polonistow wszystich przepraszam, jezeli udalo mi sie jakis neologizm utwozyc, ale sami wiecie, jezyk zyje...). I cale szczescie, ze jednak ten latwiejszy w obsludze kolowrotek posiadam. O matko... ilez ja sie naklelam, zanim to cholerstwo ustawilam, udalo sie jednak i cale 250g uprzedlam w jakies 3 godzinki.
Przy okazji obejrzalam na itvp.pl Ogniem i Mieczem, do ktorego sie zbieralam juz jakis dluzszy czas. Historia piekna, o milosci, i nawet sie ma wrazenie, ze ta wojna to o dziewczyne byla a nie o Polske.

No comments:

Post a Comment