Sunday, December 20, 2009

drutowe swiateczne spotkanie


Cala nasza grupa robotkowa spotkala sie na swiatecznej kolacji w czwartek wieczor. Przez kilka tygodni wplacalysmy na spotkaniach po pare euro, zeby miec choc czesc rachunku z glowy. Dzielnie liczyla Sandra, ktora serdecznie pozdrawiam, bo to wlasnie od niej dostalam moj prezent robotkowy. Kazda z nas miala wylosowana jedna osobe dla ktorej miala zrobic chustke lub szalik. 
Ja wylosowalam Tiger, ktorej ulubionymi kolorami sa czarny i pomaranczowy. No akurat tak sie zlozylo, ze milam czarna alpake wyczesana, wiec dofarbowalam tylko troszke pomaranczu i na szybko, przyrzekam , bardzo szybko, uprzedlam cienka pojedyncza nitke. Potem na grubych drutach, chyba nr 8, zaczelam robic, jakze modny w tym sezonie, golfik, o bardzo prostym wzorze: 
•••••••••••••••••-- 
///*•*•*•*•*•*///-- 
•••••••••••••••••--
/ dwa razem, * narzut, • prawe, - lewe 
wychodzi taka fala z dziurkami. Latwo szybko i przyjemnie. p.s. jak sie obfotografuje w moim prezencie to dam znak. Czasu niestey u nas niedostatek, bo swieta ida, a ja w lesie...

Saturday, December 12, 2009

dawno dawno mnie nie bylo, co?

no wiem wiem, zaniedbalam... z przyczyn jednak niezaleznych, chociaz moje lenistwo i braki produkcyjne tez maja swoje grosze do dolozenia. najpierw popsul mi sie aparat, dokladniej karta posluszenstwa odmowila, wiec jak to bez fotek pisywac? przeciez sie nie da. potem nawal obowiazkow w pracy totalnie zniechecil mnie do jakiejkolwiek tworczosci, no nawet gotowanie obiadow zaniedbalam :) nastepnym czynnikiem skladowym to zajecia pozaszkolne mojego syna i wogole jego szkola, czyli kompletna reorganizacja dnia, do ktorej dopiero teraz powoli sie przyzywczajam. No dosc juz tego kajania sie, przejdzmy do konkretow.
Na drutach:

Duzo nie ma, bo... patrzy jak wyzej napisano, kompletna deorganizacja, nawal obowiazkow i chyba jeszcze pora zimowa. kurde jak ide do pracy to ciemno, wracam z pracy ciemno, nic tylko spac...

ok pierwsza rzecza jaka mam do pokazania to butki dla dzidziusia. nasza rodzina sie powieksza :) nie, nie, nie ja! moja najmlodsza kuzynka bedzie miala chlopczyka. no to bach, skarpetko-buciki sie powinny przydac. jak zwykle totalna improwizacja, podpieralam sie tylko fotkami z ravelry. ja nie wiem, ale jakos mi sie lepiej robi z glowy niz jak mam sie gapic na wzory, jakos kompletnie ich nie rozumiem. a na wszelki wypadek, zeby druga mi wyszla taka sama, to sobie schemat sama narysowalam, jakby ktos chcial skozystac i sie polapie o co chodzi to prosze bardzo sie czestowac.

no i skarpetki skonczylam :) troche mi zeszlo, no ale.. (jak wyzej) i wcale a wcale nie bylo bardzo trudno. ot przy serialu sie dlubalo. bardzo, bardzo jestem zadowolona, jednak dwie na raz, od palcy robione skarpetki to spore ulatwienie.
A. zawsze wyjda takie same
B. nie trzeba czekac na skonczenie drugiej
C. mozna zrobic taka dlugosc na jaka przedzy starczy

skonczylam tez moj secret santa project, ale o tym cii... bo jeszcze nie podarowany.

a na kolowrotku:
sliwkowej welny nie skonczylam, nie wiem czemu, ale mnie jakos mordercze czasowo przedsiewziecia odrzucily, za to na szybko uprzedlam dosc grubego singla z welny, alpaki i kaszmiru, fajnie wyszedl w takich moich jesiennych kolorkach. natychmiast zrobilam z niej czapke, ale mi sie nie podobala, to poprulam, zrobie sobie cos innego.