dzisiaj tylko tak krotko, bo nie ma co przy sobocie sie przemeczac. szal sojowy (hehe, vege szal) robie w tempie ekspresowym, bo chcialabym przed moim wyjazdem zakonczyc i sie w niego na slub wystroic, czy sie uda? nie wiem. popatrzcie sami, oto jak moj swiat wyglada: robotka w reku kot na kolanach i komp przed oczami, zeby kontaktu z pseudo-rzeczywistoscia nie tracic :)
w zeszla niedziele tez pofarbowalysmy z aska welne od mojego zaprzyjaznionego farmera, musze ja do konca poprzerobiac, bo dzwonione bylo, ze nastepna partia na mnie czeka. szczescie, ze chlopaki moi zostaja na dluzej w polsce to bede miala wiecej czasu dla siebie... ah... czegoz to ja nie zrobie?
i to na tyle, zegnam sie z wami, moi drodzy czytelnicy na jakis czas, obiecuje odezwac sie po powrocie. baj.
Saturday, July 25, 2009
Monday, July 20, 2009
soja szal
Tour de Fleece trwa dalej, a ja dalej przede, choc raczki bola. Soja jak juz wiecie uprzedzona, wyszla calkiem ladnie i calkiem duzo. Cos okolo 450m moze ciut wiecej. Nie mam dokladnego Niddy-nuddy, wiec metraz w przyblizeniu z duza iloscia tolerancji podaje. Tak mi sie spodobala, ze sie od razu wzielam sie za robotke, a mianowicie moj pierwszy w zyciu trojkatny szal. I chce powiedziec, ze jest to dla mnie bardzo duze wyzwanie, bo: ja nie umiem czytac wzorow, po prostu jak widze te wszystkie skroty "ssk", "slp k2tog psso", itd, to wydaje mi sie, ze to jakis chinsko-japonski jest (nie zebym cos do chinczykow czy japonczykow miala) i moj mozg tego nie przetworzy, wiec gapie sie na rysunki, ktore tez jakby po koreansku narysowane byly (i tu znowu do koreanczykow absolutnie nic nie mam). dodatkowo, ja kompletnie nie umiem liczyc. no do 100 pododaje, ale jakby mi dzielic kazali to mogila, to samo z odlegloscia i przestrzenia. ja sie nawet u mnie na osiedlu gubilam :) ale sie zawzielam i robie. poki co mam 7 powtorzen wzoru golwnego zrobione i juz umiem na pamiec wiec luz. podejrzewam, ze plynne przejcie ze wzoru glownego do brzegowego raczej nie nastapi i klnac bede przeokropnie, ale jak to moj kochany mowi w Debilandi nie zyjesz i sie trzeba nagimnastykowac, zeby to udowodnic. no to wlasnie udowadniam i sobie i calemu swiatu, hej!
Ponad to testuje troche alpake, wnioski w osobnym poscie jak stestuje wiecej.
Ponad to testuje troche alpake, wnioski w osobnym poscie jak stestuje wiecej.
Friday, July 17, 2009
juz zapisani byli w urzedzie, biale koszule na sznurze schly... lalla...
a spod slubnej sukni wystawac bedzie koronkowa podwiazka. tak, tak, duzo gadania bylo, roboty jeszcze wiecej, ale sie udalo skonczyc dlugo przed czasem. i bardzo dobrze, bo szczerze tej robotki nielubilam. za to, rezultat moich zmagan, jest jednym z moich ulubiencow. ale od poczatku. siostra moja za maz wychodzi i szczesc im sie zycie jak najbardziej. postanowilam wiec zrobic prezencik w postaci podwiazki. niby nie wazne, bo nie widac, ale ja uwazam, ze jak juz slub brac, to z pompa i wszystkimi mozliwymi akcesoriami. nitka to 100% mulberry jedwab do haftowania, czyli bardzo cieniutka, szydelko - 1,25mm. czas - niepoliczalny, bo nie dosc, ze mi sie dziabac na raz nie chcialo, to jeszcze dwa razy prulam, wiec mi zeszlo z dwa miesiace. za to koronka jest bardzo delikatna i kurde, sama chyba za maz wyjde tylko po to, zeby te gadzety poubierac! a zreszta popatrzcie sami.
Monday, July 13, 2009
jedziemy dalej, dni od piatego do dziesiatego...
no dzis dzien wyscigu dziesiaty, czyli kolarze nie kreca i my nie krecimy. WOLNE! nie powiem, ze mnie nie ciagnie, ale twarda jestem i sie nie dotknelam, kurde chyba sie uzalezniam od przedzenia.
ale w telegraficznym skrocie, bo to juz pozno i isc spac nalezy, co sie wydazylo podczas mojego kolem krecenia.
dokonczylam megabata i sama nie wiem jakie odczucia zywic, bo niby ladny wyszedl, bo ma swoja wage 380g dokladnie, a wiec calkiem sporo jak na reczna robote, no jest ok, ale... w zasadzie, nie wiem do czego sie przyczepic, ale jakos mi nie lezy. i dobrze, bo babci chcialam cos w prezencie uprzasc, wiec sie kobiecina ucieszy.
dalsza moja praca przy kole wiaze sie z raczej testami i probami niz z konkretnym przedzeniem. uprzedlam soje w bardzo cienkie single, jeszcze nie wyschla wiec fotki pozniej. ogolnie przedzie sie bardzo fajnie, tylko jak ktos ma tendencje do goracych rak to nie polecam, potwornie sie klei. ciezko jest tez uprzasc ja delikatnie, bo sie bardzo zrywa jak nie ma sporej ilosci skretow, wiec mnie wyszla troche za mocno skrecona, ale o dziwo calkiem ladnie sie wyprostowala po praniu, czyli jest ok. zaskoczona tez jestem iloscia naprodukowanego wlokna w stosunku do wagi poczatkowej (pytanie do przadek: czy wam sie tez zmniejsza waga po uprzedzeniu, czy tylko ja tak mam?) mialam tej soji okolo 50g a wyszlo mi 450 metrow, fakt, ze cienka, ale z alpak mi wychodzi okolo 300m. hmmm... wyglada na to, ze soja lzejsza.
zaczelam tez testy roznych grubosci dla przedzenia alpak. no ale o tym pozniej, bo ani jednego zdjecia nie zrobilam jeszcze, ana obrazkach to najlatwiej wyjasnic.
p.s. skonczylam tez podwiazke dla mojej siostry na weselny prezent, powiem tylko ufff...
ale w telegraficznym skrocie, bo to juz pozno i isc spac nalezy, co sie wydazylo podczas mojego kolem krecenia.
dokonczylam megabata i sama nie wiem jakie odczucia zywic, bo niby ladny wyszedl, bo ma swoja wage 380g dokladnie, a wiec calkiem sporo jak na reczna robote, no jest ok, ale... w zasadzie, nie wiem do czego sie przyczepic, ale jakos mi nie lezy. i dobrze, bo babci chcialam cos w prezencie uprzasc, wiec sie kobiecina ucieszy.
dalsza moja praca przy kole wiaze sie z raczej testami i probami niz z konkretnym przedzeniem. uprzedlam soje w bardzo cienkie single, jeszcze nie wyschla wiec fotki pozniej. ogolnie przedzie sie bardzo fajnie, tylko jak ktos ma tendencje do goracych rak to nie polecam, potwornie sie klei. ciezko jest tez uprzasc ja delikatnie, bo sie bardzo zrywa jak nie ma sporej ilosci skretow, wiec mnie wyszla troche za mocno skrecona, ale o dziwo calkiem ladnie sie wyprostowala po praniu, czyli jest ok. zaskoczona tez jestem iloscia naprodukowanego wlokna w stosunku do wagi poczatkowej (pytanie do przadek: czy wam sie tez zmniejsza waga po uprzedzeniu, czy tylko ja tak mam?) mialam tej soji okolo 50g a wyszlo mi 450 metrow, fakt, ze cienka, ale z alpak mi wychodzi okolo 300m. hmmm... wyglada na to, ze soja lzejsza.
zaczelam tez testy roznych grubosci dla przedzenia alpak. no ale o tym pozniej, bo ani jednego zdjecia nie zrobilam jeszcze, ana obrazkach to najlatwiej wyjasnic.
p.s. skonczylam tez podwiazke dla mojej siostry na weselny prezent, powiem tylko ufff...
Tuesday, July 7, 2009
Wyscigu dzien pierwszy, drugi, trzeci i czwarty
No nie powiem, ze latwo jest, nie powiem. Artretyzm palca mi grozi na starosc i tego niestety sie uniknac nie bedzie dalo, no ale coz... sport wymaga poswiecen.
I tak, w dzien pierwszy zrobilam niewiele, bo potomny moj marudzil i wogole jakos tak wyszlo, ze mialam dla siebie raptem pol godziny, no ale wystartowalam.
Dzien drugi owocny okazal sie bardziej i nadrobilam sporo, bo okolo 200g pierwszego singla skrecilam. Wczoraj czyli w dniu trzecim ogladajac z ukochanym film "Sztos" skrecilam druga szpulke singla. Najgorsze, ze nie wiem o co chodzilo, bo sie tak wposcilam w przedzenie, ze w zasadzie ignorowalam fabule :)
Dzis za to, skrecam razem w "2 ply", jak to przetlumaczyc na polski to nie wiem, podwojny skret moze? ma ktos pomysl? jestem juz na finiszu wiec mega batt, przeznaczony na nieco dluzej, bedzie caly uprzadniety. I co ja biedna zrobie?
I tak, w dzien pierwszy zrobilam niewiele, bo potomny moj marudzil i wogole jakos tak wyszlo, ze mialam dla siebie raptem pol godziny, no ale wystartowalam.
Dzien drugi owocny okazal sie bardziej i nadrobilam sporo, bo okolo 200g pierwszego singla skrecilam. Wczoraj czyli w dniu trzecim ogladajac z ukochanym film "Sztos" skrecilam druga szpulke singla. Najgorsze, ze nie wiem o co chodzilo, bo sie tak wposcilam w przedzenie, ze w zasadzie ignorowalam fabule :)
Dzis za to, skrecam razem w "2 ply", jak to przetlumaczyc na polski to nie wiem, podwojny skret moze? ma ktos pomysl? jestem juz na finiszu wiec mega batt, przeznaczony na nieco dluzej, bedzie caly uprzadniety. I co ja biedna zrobie?
Friday, July 3, 2009
Tour de Fleece 2009
Tour de France, to jak kazdy wie, jedno z najwiekszych swiatowych wydazen zwiazanych z kreceniem kola. A, ze kazda porzadna przadka zamilowaniem do kola krecania pala, nie wypada, zeby z tej okazji nie zrobic czegos spektakularnego. Bo moze i na rowerze jezdzic umie, lecz blizsze jej kolo zamachowe. Tak wiec, powstala zabawa Tour de Fleece. I tak, w trakcie kazdego dnia trwania wyscigu rowerowego dookola Francji, uczestnicy Tour de Fleece, kazdego dnia w ruch swoje kola wprowadzic musza. Oczywiscie i ja zglosilam sie. wystapie w reprezentacji irlandzkiej, bo niestety w tym roku polski team nie powstal, ale byc moze w ramach propagowania nowego sportu uda sie druzyne skompletowac w roku przyszlym. Poki co, trzymajcie kciuki za dowje stranieri w barwach Irlandii (druga reprezentanka Poloni na obczyznie jest Nieustraszona w kola w ruch wprawianiu Jagienka :) Poniewaz Tour de Fleece to nie lada wyzwanie postanowilam skrecic mega batta :) jak na zalaczonym obrazku. Jest to Alpaka wlasnorecznie farbowana i czesana, z domieszka rowniez Alpaki tym razem w naturalnym czekoladowym kolorze, okolo 500g.
p.s. fotosy jutro :)
p.s. fotosy jutro :)
Subscribe to:
Posts (Atom)