No nareszcie zakonczylam krecenie zielonego mixu alpakowo-welnianaego. Ale sie naklelam przy tym! Pogoda nam dopisywala tego czerwca, co raczej zdaza sie nie czesto na tej szerokosci geograficznej, wiec robota nie dosc, ze slamazarnie szla, to jeszcze parzyla w raczki :) A i welnia potwornej jakosci byla, pelno brudu i jakies resztki slomy. Wiecej zadnej welny na ebayu nie kupie. No po prostu myslalam, ze z siebie wyjde, jak co chwila musialam ta trawe wyciagac. No ale, hura! hura! udalo sie. Sama przedza przeznaczona jest na kontynuacje projektu "od owieczki do sweterka", ktory powstaje z rozowawa Avril i czernia.
I to dzis chyba na tyle, bo kurde juz 20, a ja jeszcze ogrodek przeplewic musze. :)
Tuesday, June 30, 2009
Thursday, June 18, 2009
To nie jest tak, ze ja nic nie robie.
Sluchajcie, sama nie wiem jak to sie dzieje, ale czas mi po prostu ucieka. To chyba ta pogoda, ktora jakos nacieszyc sie nie moge, normalnie wiecej slonce swieci niz pada. Normalnie, niemozliwe!
Tak wczoraj myslalam przy pieleniu mojego organic na maxa ogrodka, ile czlowiek ma czasu na swoje wewnetrne przemyslenia, a ile na swoje dlubanie. I okazalo sie, ze faceci maja wiecej czasu na dlubanie a my biedne "wyemancypowane na sile" to se mozemy podlubac jak obowiazki zostana spelnione. Moglabym tu caly plan dnia wypisac, ze szczegolnym naciskiem na roznice czasowe w czasoprzestrzeni meskiej i damskiej, ale po co ja sie znowu mam denerwowac? Fakt jest taki, ze porzadnie wyemancypowana kobieta, czasu na robotki ma tyle ile zasiadzie z wieczora, o ile jej sie jeszcze chce. Czyli gdzies z godzinke z przerwami. O jak ja marze, zeby isc na bezrobocie i sobie tak posiedziec i podziergac caly bozy dzien...
Ale, zeby nie bylo, ze mi sie nie chce, wiec sie chwale co zrobilam w ciagu tych marnych paru godzin w tygodniu. Jak wspominalam wczesniej, robie siostrze mojej podwiazke na slub. Glowny ozdobnik juz zrobiony, czyli irlandzkie roze, cale trzy z listkiem, sama opaske koncze, powinnam sie do niedzieli wyrobic (taki sobie deadline dalam sama) i z racji tego, ze musi byc cos niebieskiego, chyba zrobie guziczko-koraliczki z fimo i tak o podoczepiam, ale jeszcze nie wiem.
Dokrecam tez zielona przedze na moj sweterek z projektu "od owieczki do sweterka" :) chyba nic na ten temat jeszcze nie pisalam, idea jest taka, jak tytul. Zlapac zwierze, ostrzyc, uprac welne, uprzasc, zrobic sweterek :) prawie mi wyszlo, jedyne co to nie strzyglam, ale samo zwierze widzialam na wlasne oczy. No i plecy do zrobienia zostaly. Czuje nosem, pelny sukces, pytanie tylko kiedy zostanie on osiagniety? No, ale robotkowanie uczy cierpliwosci, czyz nie?
A cierpliwosci trzeba do... do pieczenia chleba :) Tak tak, uparlam sie i upieklam, prawdziwy chlebek zytnio-pszenny na zakwasie :) make kwasilam 4 dni, ciasto zrobilam szybko, ale roslo dnia pol, ale za to jaki pyszny wyszedl, mniam.
Zakwasu mam sporo, wiec jakby ktos reflektowal to sie chetnie podziele.
Aha i jeszcze w chwili samotnosci wymyslilam, ze ufilcuje prosty portfel dla mojego dostawcy alpak, tylko sie wziasc za filcowanie musze.
Tak wczoraj myslalam przy pieleniu mojego organic na maxa ogrodka, ile czlowiek ma czasu na swoje wewnetrne przemyslenia, a ile na swoje dlubanie. I okazalo sie, ze faceci maja wiecej czasu na dlubanie a my biedne "wyemancypowane na sile" to se mozemy podlubac jak obowiazki zostana spelnione. Moglabym tu caly plan dnia wypisac, ze szczegolnym naciskiem na roznice czasowe w czasoprzestrzeni meskiej i damskiej, ale po co ja sie znowu mam denerwowac? Fakt jest taki, ze porzadnie wyemancypowana kobieta, czasu na robotki ma tyle ile zasiadzie z wieczora, o ile jej sie jeszcze chce. Czyli gdzies z godzinke z przerwami. O jak ja marze, zeby isc na bezrobocie i sobie tak posiedziec i podziergac caly bozy dzien...
Ale, zeby nie bylo, ze mi sie nie chce, wiec sie chwale co zrobilam w ciagu tych marnych paru godzin w tygodniu. Jak wspominalam wczesniej, robie siostrze mojej podwiazke na slub. Glowny ozdobnik juz zrobiony, czyli irlandzkie roze, cale trzy z listkiem, sama opaske koncze, powinnam sie do niedzieli wyrobic (taki sobie deadline dalam sama) i z racji tego, ze musi byc cos niebieskiego, chyba zrobie guziczko-koraliczki z fimo i tak o podoczepiam, ale jeszcze nie wiem.
Dokrecam tez zielona przedze na moj sweterek z projektu "od owieczki do sweterka" :) chyba nic na ten temat jeszcze nie pisalam, idea jest taka, jak tytul. Zlapac zwierze, ostrzyc, uprac welne, uprzasc, zrobic sweterek :) prawie mi wyszlo, jedyne co to nie strzyglam, ale samo zwierze widzialam na wlasne oczy. No i plecy do zrobienia zostaly. Czuje nosem, pelny sukces, pytanie tylko kiedy zostanie on osiagniety? No, ale robotkowanie uczy cierpliwosci, czyz nie?
A cierpliwosci trzeba do... do pieczenia chleba :) Tak tak, uparlam sie i upieklam, prawdziwy chlebek zytnio-pszenny na zakwasie :) make kwasilam 4 dni, ciasto zrobilam szybko, ale roslo dnia pol, ale za to jaki pyszny wyszedl, mniam.
Zakwasu mam sporo, wiec jakby ktos reflektowal to sie chetnie podziele.
Aha i jeszcze w chwili samotnosci wymyslilam, ze ufilcuje prosty portfel dla mojego dostawcy alpak, tylko sie wziasc za filcowanie musze.
Tuesday, June 16, 2009
Skad sie bierze sweterek? Czyli co zrobic z welna po kolei
Tak troszke nie pokolei z tymi poradnikowymi postami jade, ale coz... czego sie nie robi dla wiernych czytelnikow :) Moze miniliste zrobie co i jak po kolei a juz sami potem sobie bedziecie szukac :)
1. golimy zwierze lub zbieramy plona z roslin
2. pierzemy. i tu rozne szkoly roznie mowia, jedni, ze prac inni, ze nie ma potrzeby w tej chwili, ze mozna pozniej. ja osobiscie robie to na tym etapie, z czystej pedantycznej przypadlosci. nooo... nie lubie jak przy czesaniu czy przedzeniu pojawia sie brud i kurz (po praniu i tak sie pojawia, ale nie tak skumulowany jak bez prania). natomiast jesli chcemy miec wodoodporna czapke (tylko z wlokien zawierajacych lanoline) to prosto z welny obcietej nawet bez specjalnego czesania przedziemy i robimy i juz, lanolina i tluszcz zadnej kropli wody nie przeposzcza.
3. czeszemy. i tu tez roznie, jak sie ma welne dobrej jakosci mozna przasc prosto z lokow, bez czesania, ale to musi byc naprawde dluga, albo jesli chcemy uzyskac artystyczny efekt nieladu na wloczce. ja czesze w tym momencie, chociaz fanka tej operacji nie jestem czy to czesanie reczne, czy greplarka bebnowa, no nuda po prostu. czasem pomaga mi moj syn lub/i partner zyciowy, wtedy jakby wiecej fanu jest. polecam wiec czesac zawsze w towarzystwie :)
I tu kroliczyca odpowiadam na twoje pytanie, czy welna sie filcuje w trakcie czesania: nie, taka mozliwosc nie istnieje. zeby welna sie filcowala musi nastapic reakcja mechaniczna, czyli ubijanie lub pocieranie welny z woda i mydlem.
Wlokna welny pecznieja pod wplywem goracej wody a luski sie otwieraja i zachodzac na siebie jakby sie klejaja. najlepiej jest traktowac welne na przemian to goraca to zimna woda, wtedy doznaje ona szoku i szybciej sie wlokna skrecaja. waznym elementem jest tez mydlo, bo to wlasnie ono zmiekcza luski pozwalajac im sie mocniej scisnac. jak wiec widzisz na sucho targac welne mozna do woli, czy to reka, czy maszyna.
4. farbujemy, lub jesli mamy welne w pieknym naturalnym kolorze to opuszczamy ten podpunkt, mozemy tez juz uprzedzona welne ufarbowac, czyli zamieniamy 4 na 5 i odwrotnie, wg. inwencji i uznania.
5. przedziemy, albo filcujemy
6. cieszymy oko gotowym produktem
1. golimy zwierze lub zbieramy plona z roslin
2. pierzemy. i tu rozne szkoly roznie mowia, jedni, ze prac inni, ze nie ma potrzeby w tej chwili, ze mozna pozniej. ja osobiscie robie to na tym etapie, z czystej pedantycznej przypadlosci. nooo... nie lubie jak przy czesaniu czy przedzeniu pojawia sie brud i kurz (po praniu i tak sie pojawia, ale nie tak skumulowany jak bez prania). natomiast jesli chcemy miec wodoodporna czapke (tylko z wlokien zawierajacych lanoline) to prosto z welny obcietej nawet bez specjalnego czesania przedziemy i robimy i juz, lanolina i tluszcz zadnej kropli wody nie przeposzcza.
3. czeszemy. i tu tez roznie, jak sie ma welne dobrej jakosci mozna przasc prosto z lokow, bez czesania, ale to musi byc naprawde dluga, albo jesli chcemy uzyskac artystyczny efekt nieladu na wloczce. ja czesze w tym momencie, chociaz fanka tej operacji nie jestem czy to czesanie reczne, czy greplarka bebnowa, no nuda po prostu. czasem pomaga mi moj syn lub/i partner zyciowy, wtedy jakby wiecej fanu jest. polecam wiec czesac zawsze w towarzystwie :)
I tu kroliczyca odpowiadam na twoje pytanie, czy welna sie filcuje w trakcie czesania: nie, taka mozliwosc nie istnieje. zeby welna sie filcowala musi nastapic reakcja mechaniczna, czyli ubijanie lub pocieranie welny z woda i mydlem.
Wlokna welny pecznieja pod wplywem goracej wody a luski sie otwieraja i zachodzac na siebie jakby sie klejaja. najlepiej jest traktowac welne na przemian to goraca to zimna woda, wtedy doznaje ona szoku i szybciej sie wlokna skrecaja. waznym elementem jest tez mydlo, bo to wlasnie ono zmiekcza luski pozwalajac im sie mocniej scisnac. jak wiec widzisz na sucho targac welne mozna do woli, czy to reka, czy maszyna.
4. farbujemy, lub jesli mamy welne w pieknym naturalnym kolorze to opuszczamy ten podpunkt, mozemy tez juz uprzedzona welne ufarbowac, czyli zamieniamy 4 na 5 i odwrotnie, wg. inwencji i uznania.
5. przedziemy, albo filcujemy
6. cieszymy oko gotowym produktem
Wednesday, June 3, 2009
lato pelna geba...
...a ja wcale z wprawy nie mam zamiaru wyjsc. ciagle i ciagle, choc juz moze nie z taka ochota jak zima, ale robie. przy welnie, to w taka roku pore baaardzo jest goraca, wiec jakby i przedzenia i robotek sie odechciewa.
No ale w piatek jade po nowa dostawe owczej welny, wiec co mam to musze doprac i posegregowac chociaz. Ale, zeby nie bylo, ze serio juz nic nie robie to:
1. uprzedlam czarna alpake, ktora doloze do Pink Avril & Co. z ktorej zaczelam sweterek z krotkimi rekawkami.
Poniewaz jest jej stanowczo za malo, wiec bedzie tak: z przodu roz, z tylu zielen a po boku czarne. Zielony nadal krece, ale idzie ladniutko.. ho, ho...
2. poniewaz robienie sweterkow to stanowczo za dlugo, a ja lubie miec cos szybko, to zrobilam w dwie godzinki opaske z eksperymentu kolorowego, ktory zapewne dobrze pamietacie.
I wiecie co? Tak jak sie spodziewalam, szybko, latwo i przyjemnie.
3. robie dla mojej siory na wesele podwiazke, ale o tym kiedy indziej, bo sie na ta robotke z lekka wczoraj obrazilam :)
No ale w piatek jade po nowa dostawe owczej welny, wiec co mam to musze doprac i posegregowac chociaz. Ale, zeby nie bylo, ze serio juz nic nie robie to:
1. uprzedlam czarna alpake, ktora doloze do Pink Avril & Co. z ktorej zaczelam sweterek z krotkimi rekawkami.
Poniewaz jest jej stanowczo za malo, wiec bedzie tak: z przodu roz, z tylu zielen a po boku czarne. Zielony nadal krece, ale idzie ladniutko.. ho, ho...
2. poniewaz robienie sweterkow to stanowczo za dlugo, a ja lubie miec cos szybko, to zrobilam w dwie godzinki opaske z eksperymentu kolorowego, ktory zapewne dobrze pamietacie.
I wiecie co? Tak jak sie spodziewalam, szybko, latwo i przyjemnie.
3. robie dla mojej siory na wesele podwiazke, ale o tym kiedy indziej, bo sie na ta robotke z lekka wczoraj obrazilam :)
Subscribe to:
Posts (Atom)