Sluchajcie, sama nie wiem jak to sie dzieje, ale czas mi po prostu ucieka. To chyba ta pogoda, ktora jakos nacieszyc sie nie moge, normalnie wiecej slonce swieci niz pada. Normalnie, niemozliwe!
Tak wczoraj myslalam przy pieleniu mojego organic na maxa ogrodka, ile czlowiek ma czasu na swoje wewnetrne przemyslenia, a ile na swoje dlubanie. I okazalo sie, ze faceci maja wiecej czasu na dlubanie a my biedne "wyemancypowane na sile" to se mozemy podlubac jak obowiazki zostana spelnione. Moglabym tu caly plan dnia wypisac, ze szczegolnym naciskiem na roznice czasowe w czasoprzestrzeni meskiej i damskiej, ale po co ja sie znowu mam denerwowac? Fakt jest taki, ze porzadnie wyemancypowana kobieta, czasu na robotki ma tyle ile zasiadzie z wieczora, o ile jej sie jeszcze chce. Czyli gdzies z godzinke z przerwami. O jak ja marze, zeby isc na bezrobocie i sobie tak posiedziec i podziergac caly bozy dzien...
Ale, zeby nie bylo, ze mi sie nie chce, wiec sie chwale co zrobilam w ciagu tych marnych paru godzin w tygodniu. Jak wspominalam wczesniej, robie siostrze mojej podwiazke na slub. Glowny ozdobnik juz zrobiony, czyli irlandzkie roze, cale trzy z listkiem, sama opaske koncze, powinnam sie do niedzieli wyrobic (taki sobie deadline dalam sama) i z racji tego, ze musi byc cos niebieskiego, chyba zrobie guziczko-koraliczki z fimo i tak o podoczepiam, ale jeszcze nie wiem.
Dokrecam tez zielona przedze na moj sweterek z projektu "od owieczki do sweterka" :) chyba nic na ten temat jeszcze nie pisalam, idea jest taka, jak tytul. Zlapac zwierze, ostrzyc, uprac welne, uprzasc, zrobic sweterek :) prawie mi wyszlo, jedyne co to nie strzyglam, ale samo zwierze widzialam na wlasne oczy. No i plecy do zrobienia zostaly. Czuje nosem, pelny sukces, pytanie tylko kiedy zostanie on osiagniety? No, ale robotkowanie uczy cierpliwosci, czyz nie?
A cierpliwosci trzeba do... do pieczenia chleba :) Tak tak, uparlam sie i upieklam, prawdziwy chlebek zytnio-pszenny na zakwasie :) make kwasilam 4 dni, ciasto zrobilam szybko, ale roslo dnia pol, ale za to jaki pyszny wyszedl, mniam.
Zakwasu mam sporo, wiec jakby ktos reflektowal to sie chetnie podziele.
Aha i jeszcze w chwili samotnosci wymyslilam, ze ufilcuje prosty portfel dla mojego dostawcy alpak, tylko sie wziasc za filcowanie musze.
Ciekawa jestem projektu "od owieczki do sweterka" :)
ReplyDeleteRozważania o damskiej i męskiej czasoprzestrzeni bliskie moim przemyśleniom...
włóczka na szpulce bardzo trawiasta. Będzie irlandzki sweterek całą gebą ;o)
ReplyDeletea zakwas wlaśnie dojrzewa u mnie w kuchni. Też wyszło mi go sporo, więc jak już rozdasz swój, to ja też mogę komuś podesłać. Chlebek piec będziem wkrótce ...jak starczy godzin w dobie, bo ja choć teoretycznie na bezrobociu, to wcale nie mam jakoś więcej czasu dla siebie ...
aaa jeszcze raz ja ... bedziesz robić sweterek z singli czy 2ply? (że tak żargonem zapytam)
ReplyDelete