Wednesday, March 23, 2011

kto za mna tesknil?

tak tak, wiem, bardziej niz zwykle zaniedbalam, nic nie pisalam, niewiele robilam. ja chyba mam jednak cos ze zwirza, sie hibernuje normalnie na zime:)
jakos tak wyszlo, ze niewiele mi sie chcialo ta zime i oprocz prezentow, ktore zrobic wypadalo dzialo sie niewiele. Jednak wiosna za oknem, slonce swieci, wiec i checi do pracy przybylo. Zaczynam wiec.
Za styczen (bo tak jak obiecalam, co miesiac minimum jedna przedza, a ze pierwsza w tym roku, wiec styczniowa) Mix, ktory przyszedl w mix-paczce z WOW. Ja je bardzo lubie, bo oprocz roznych, roznistych welen zarowno kolorystycznie jak i gatunkowo, czasem sie cos zdarzy malo popularnego. A ja lubie miksowac, wiec jak dla mnie super.

Bardzo mi przykro, ale ja nie wiem ile tego mi wyszlo, tak na oko to ze 150g w 200m dwuskretu. jest to miks merino i jedwabiu z wydaje mi sie, icelandiciem, bo ta szarosc dosc szorstka. Przedlo sie latwo, prosto i przyjemnie ze spodziewanym efektem, a wiec bez wiekszych ekscesow :)

Na kolowrotku mam teraz inny mix w odcieniach niebieskich, jest to po prostu wszystko, co niebieskawego mialam w domu :) Rowniez dwuskret tyle, ze troszke cienszy. Zdjecia wkrotce.



Wypralam tez i jestem w trakcie czesania suffoksa, ktorego mam jeszcze z dwa wory :) planu dalszego nie ma, zobaczymy co sie nam na wiosne urodzi.

Thursday, December 30, 2010

a jednak sie udalo...

a wcale nie wierzylam, ze sie uda.
pamietacie jak obiecalam sobie publicznie tu na tym blogu, ze minimum jedna przedze na miesiac ukrece? tak gdzies kolo polowy roku przestalam liczyc i szczerze zwatpilam, ale jednak udalo sie!
tada! i co najsmieszniejsze, wyszlo ich o wiele wiecej niz 12. na zalaczonym obrazku moim zdanim udane najbardziej.
zycze wszystkim wesolego sylwestra i dobrego poczatku nowego roku, reszta sie jakos sama potoczy. buziole!

Sunday, December 19, 2010

blekitne slimaczki

hihi, znowu zaczynam od tradycyjnych przeprosin za niebyt moj tu, na tym blogu. przyczyny sa powszechnie znane, wiec powtarzac sie zamiaru nie mam :)
za to braki w ekshibicjonizmie robotkowym wcale nie oznaczaja brakow w robotkach. lista jest dluga, ale jakos tak wyszlo, ze aura malo sprzyjajaca do fotografowania byla. dzis mi sie udalo zrobic zdjecia (przy tragicznym swietle wiec nie ma rewelacji) nastepnej mojej art-yarn. tym razem dosc trudna technika, nie pamietam nazwy angielskiej, a polska sama wymyslilam a mianowicie: slimaczki.
technika polega na wkrecaniu juz skreconych kawaleczkow takich okolo dlugosci palca na pojedyncza nitke. oczywiscie na poczatku mi sie nitka zrywala, bo przy tej technice latwo mozna przekrecic singla, potem mi sie slimaczki rozwalaly bo nie latwo je zamocowac, a na koncu kot moj kochany mi poszarpal runo. i w tych to niesprzyjajacych okolicznosciach przyrody, powstalo okolo 100m cienkiej pojedynczej nici ze slimaczkami.

Tuesday, October 12, 2010

czy ktos mnie jeszcze pamieta...

No fakt, troche mi zeszlo, od ostatnich moich bzdur pisania. smiem wierdzic, ze zyciowy rekord. no ale... w koncu bylam na wakacjach (oh... kiedy to bylo, kiedy to bedzie...) potem sama w domu, wiec laba totalna. nie uwierzycie, ale nawet nie sprzatalam :) no a nastepnie nowy rok szkolny nadszedl i trzeba bylo sie re-organizowac. masakra! czlowiek rozleniwiony i nieprzygotowany, dodatkowo wybity z rytmu dziala jak na mocnych halucynogenach. a przynajmniej ja. no ale po miesiacu zmagan ze soba i z systemem jakos udalo sie wrocic do normalnosci.
Z porcja swiezych pomyslow oraz mocnym postanowieniem dokonczenia wszystkich UFOs (unfinished objects) powracam do swiata robotek.
I tak na poczatek daaawno juz zaczeta, ale niedawno skonczona rozowa przedza. Jest to prany przeze mnie, farbowany przezemnie i uprzadniety przezemnie kawal 100% welny wensleydale. Wczesniej robilam z niej art yarn (KLIK dla przypomnienia) ale doszlam do wniosku, ze kolor wyjacy i wyjaca faktura to troche zbyt wiele jak na mnie. No to uprzedlam 2ply normalnie. Duzo tego mam, ale nie w moim kolorze, wec sie chyba pozbede droga sprzedazy.
Nastepny szybki projekt to "watermelon". potomek moj meczyl, ze czapke chce! no to dobra mowie, wybieraj kolory. wiec dzielem mieszania niesfornego pieciolatka wyszedl bardzo ladny mix 100% merino, no akurat tak na czapke.
I ostatni eksperyment to wire knit, czyli robotka druciana i to stricto sensu druciana, bo nie welna a drutem na drutach robiona. Jak na pierwszy raz to calkiem niezle i szczerze jestem zakochana w efekcie, chociaz robotka nielatwa.
No ale zeby osiagnac perfekcje troche pocwiczyc musze. Witajcie wiec bolace paluszki! Serio, o ile efekt porazajacy, robotka malo przyjema w wykonaniu.
wiecej fotek mozecie zobaczyc TU.
pozdrawiam z obietnica szybkiego przypomnienia sie znow.

Monday, August 2, 2010

cos mnie napadlo!

I zamiast sie oddac mojemu ulubionemu hobby, czyli przedzeniu, w ten piekny dlugi weekend zajelam sie sprzataniem i filcowaniem :) I tak kozystajac z nieobecnosci mojego potomka robie swiateczne porzadki. Uwaga, mam torbe ciuchow do oddania w roznych rozmiarach i stylach.
A z wieczora... Najpierw pomyslalam, ze przydalaby mi sie taka mala torebeczka na paszport, bilet i inne dokumenty. Mysle, mysle i wymyslilam, ze ufilcuje. Jak wymyslilam tak tez zrobilam. Ale, ze taka torebeczke to szybko sie filcuje i tak jakby bylam troche nienasycona tworczoscia, to pomyslalam, ze tesciowej mojej przyszlej bym prezent zrobila, bo ona to lubi takie artystyczne wynurzenia. no to zrobilam, apaszke. W sumie bez wiekszych ceregieli pomaranczowa podstawa z czarnym jedwabiem (bo ja po prostu uwielbiam fakture jaka robi jedwab na filcu). Tez mi jakos tak szybko poszlo i doszlam do wniosku, ze to wszystko za malo skomplikowane, a jak sami, moi drodzy czytelnicy wiecie, ja wrecz uwielbiam sobie komplikowac zycie!
Myslalam, myslalam, sie tak inspirowalam na necie i wymyslilam, ze owszem apaszka to dobra podstawa do eksperymentow a swietnym komplikowaniem bedzie farbowanie i oto co mi wyszlo! Ja jestem bardzo, bardzo z siebie dumna, bo jakby nie patrzec filcowaniem to sie zajmuje z przypadku.

p.s.1. wiecej zdjec mozecie ogladac TUTAJ
p.s.2. Przez chwil kilka mnie nie bedzie, bo udaje sie na zasluzony wypoczynek! Bawcie sie dobrze, bo ja na pewno bede.
Dziekuje za uwage i do zobaczenia!

Wednesday, July 21, 2010

glizda

o weekendowym spotkaniu pisac wiele nie bede, bo dzisiaj sroda a dziewczyny (Jagienka i Kate)  juz zdazyly to wiekopomne wydarzenie obsmarowac, kto nie czytal, niech przeczyta, kto nie byl, niech zaluje. tylko powiem tyle, nie zeby wypadalo tak mowic, ale ze to najprawdziwsza prawda, bylo bardzo fajnie :)
ze spotkania przywleklam prezenty i troche pomyslow, ktore trzeba bylo przetestowac. aha no i w trakcie weekendu udalo mi sie uprzasc moher, jak zwykle nie pomierzylam a na oko to ze 150m wyszlo :)
a teraz testy: pierwszy i ostatni opublikowany na razie, bo test nr.2 to tak zwany secret project i sie nim podziele z wami, jak przyjdzie na to czas. a test nr.3 czeka w kolejce na testowanie :)
test nr. 1 - caterpillar czyli glizda.
mieszanka merino i alpaki w tonacji zielonej, przedziona dosc cienko w singla z wprzedzionymi elementami obcymi :), ktorymi sa ufilcowane cienkie dredy.
porazka: nie kazdy dred po ustabilizowaniu przedzy sie trzyma, zazwyczaj sa to miejsca poczatkowe, nalezy je mocniej wprzasc pozostawiajac nawet niewielkie zgrubienie. koncowki sa ok.
sukces: mam tej glizdy ze 50 metrow, zrobie sobie opaske na zime :)

Monday, July 12, 2010

papuzka

Tradycyjnie juz po bardzo dlugiej przerwie pisze do was moi drodzy czytelnicy. dzis do pokazania nastepny art yarn o wszystko mowiacej nazwie papuzka. sposob przedzenia latwy a efekt zadziwiajacy. z mieszanki welny meryno i bambusa, zrobilam bata, ktory nie powalal swoja pieknoscia. jakos mi sie te kolory zupelnie razem nie zgraly. potwornie duzy kontrast i do tego jeszcze barwy z totalnie przeciwnych krancow palety, no ale dobra, jest to trzeba przasc.
najpierw podzielilam na dwie czesci (jedna wieksza od drugiej i uprzedlam singla takiego w miare cienkiego. to akurat poszlo szybko, bo mialam bardzo fajne sluchowisko na mp3 i tak sluchalam i przedlam i jakos tak zlecialo. za to czesc druga, niestety meczylam chyba z dwa tygodnie. zawsze cos wypadlo, a to praca dodatkowa, a to dziecko jeczy, goscie przybyli, itd. itp. druga czesc bata uprzedlam grubo-cienko (klikaj po tutorial) a nastepnie zasiadlam do skrecania razem iii... cholera tak mi nie szlo jak nigdy. rzucilam w kat i sie obrazilam. no ale ile sie obrazac mozna. wzielam i skonczylam. tada!
nie wiem ile gram, bo mi waga siadla, metrow za to okolo 120.
p.s. tutorial w drodze.